piątek, 30 listopada 2012

Akustycznie... WYWIAD!



Przed Wami zapowiadany wywiad z akustykiem. Zapraszamy do przeczytania!


Maciej Błachnio – inżynier dźwięku, realizator nagrań i koncertów. Akustyk.
Jak sam mówi: Trudno mi wyobrazić sobie inną pracę.  Miksując muzykę, czy to na koncercie, czy w studio, wykorzystuję 100% siebie…
Akustyk Małgorzaty Ostrowskiej, oraz zespołu Sumptuastic. W swoim dorobku ma też współpracę z takimi artystami jak: Doda, Ewelina Flinta, Justyna Steczkowska, Urszula, Natalia Kukulska.

O akustykach zwykle mówi się, że słyszą więcej niż inni – czy rzeczywiście żeby wykonywać ten zawód trzeba mieć słuch absolutny, czy może sekret tkwi w czymś innym?

Nie. Słuch absolutny, to naturalna zdolność rozróżniania wysokości dźwięków. Przykładowo, taki typ umie nazwać każdą usłyszaną nutę, bądź zaśpiewać idealnie czysto bez uprzedniego podawania tonu. Dźwiękowcy nie muszą nazywać nut czy dobrze śpiewać, chociaż i tacy się zdarzają. Akustyk powinien umieć rozróżniać brzmienia pojedynczych instrumentów spośród grającego zespołu, ich barwy i dynamikę. Trzeba też słyszeć zjawiska akustyczne, jak pogłos, echo i różnego rodzaju zniekształcenia dźwięku. Słuch absolutny może być jednak sprzymierzeńcem, pomagać i ułatwiać. Wszystkie te zdolności rozwijają się z upływem czasu.

Jakie koncerty trudniej jest nagłośnić – klubowe czy plenerowe? Dlaczego?

Klubowe są trudniejsze. Zamknięte pomieszczenie bardzo wpływa na dźwięk. Dla nagłośnienia to niedobre. Akustyk musi uwzględnić wiele dodatkowych zjawisk, które go ograniczają.


A Ty osobiście preferujesz koncerty klubowe czy plenery?

Nie mam takich upodobań. Lubię różnorodność. Wtedy jest ciekawiej.

Czy organizator musi zapewnić sprzęt dokładnie taki, jaki określony jest w riderze technicznym danego zespołu, czy możliwe są jakieś odstępstwa?

To kwestia realizatora oraz polityki. Rider, z jednej strony ma pomóc w pracy i zapewnić odpowiednią jakość występu, zaś z drugiej, zabezpieczyć przed nierzetelnością kontrahentów lub firm nagłośnieniowych. Stanowi on załącznik do umowy. Odpowiednio wcześniej jest konsultowany przez strony i akceptacja warunków technicznych, również odstępstw, należy do akustyka zespołu. Wspomniana polityka natomiast, to wyważanie pomiędzy budżetem, kumoterstwem, łapówkami, a rangą, czyli możliwą siłą nacisku zespołu.

Najdziwniejsza, najbardziej zaskakująca sytuacja, jaka zdarzyła Ci się podczas realizowania koncertu?

Po jednym z występów organizatorzy weszli na scenę i wręczyli wszystkim artystom... sitka, takie do przecedzania.

Jaką radę dałbyś młodym adeptom inżynierii dźwięku?

Być pokornym i uważnym.

Zwykle można Cię zobaczyć na koncertach za konsolą, gdzie spełniasz się jako akustyk, ale zakres Twoich działań jest przecież dużo szerszy. Ostatnio na przykład zostałeś producentem płyty. [ Małgorzata Ostrowska „GRAMY!”]

Tak, zaczynałem od tzw. "wieży". Nie wiem czy ktokolwiek jeszcze nazywa tak domowe audio. W podstawówce byłem didżejem, bo wstydziłem się tańczyć. Potem pojawiła się szkoła muzyczna, a z nią nuty, akordeon (tzw. wstyd), pianino i śpiew. Wkrótce też gitara basowa i własny zespół. Równolegle nauka elektroniki i akustyki. Studio to moje pierwsze stałe zajęcie, które trwa. Stąd produkcja reklam czy przygody z nagrywaniem płyt. Jestem szczęściarzem, bo prawie wszystko, co od dziecka robiłem, procentuje w mojej pracy. Dzięki uczelni zajmuję się również dźwiękowym projektowaniem, pomiarami i prowadzę szkolenia. Moja najnowsza przygoda, to udźwiękawianie form kinowych.
..Musimy już powoli kończyć, bo jutro jadę do Starej Błotnicy koło Radomia. No wiesz... taki tam... weekend na bekstejdżu. :-)

Dzięki za rozmowę!

piątek, 23 listopada 2012

Stan cywilny: ARTYSTA

Wywiady jeszcze w przygotowaniu, więc wywiad z akustykiem jednak dziś się nie pojawi. Ale za to mamy dla Was dawkę humoru :-)  oczywiście tematyczną... :-)

                                                                                                                                 (źródło: Facebook - Muzeum Jazzu)
A kiedy już wybierze...


Cóż, skoro sam Eric Clapton tak mówi, to chyba coś w tym musi być... Ale ja tam nie wiem, gitarzystą nie jestem ;)))))))))

stan cywilny:

                                                            (źródło: Facebook - PÁGAME MI ACTUACIÓN Y NO ME CUENTES TU VIDA.)


I wszystko jasne.. Chyba, że nie? Zatem spieszymy z wyjaśnieniami:

                                                                                                                                                           (autor: Andrzej Mleczko)
;-)))))))))))))))))))))))))))


piątek, 16 listopada 2012

wywiady, wywiady, wywiady...

Dzisiaj nie poruszymy żadnego nowego tematu, ale za to możemy Wam zdradzić, że przygotowujemy się właśnie do wywiadów. Na pewno pojawi się wywiad z akustykiem/relizatorem dźwięku oraz wywiad z pewnym zespołem. Czy coś jeszcze - zobaczymy. Oczywiście wywiady zostaną zamieszczone tutaj :-)
Jeden z nich pojawi się chyba już przy okazji następnego wpisu, czyli tradycyjnie - w piątek :-)

Pozdrawiamy!
ciao!









piątek, 9 listopada 2012

Jak można grać z playbacku?

Dziś miało być o dużych i małych agencjach impresaryjno-koncertowych, czyli kilka słów o instytucji managementu, jednak zmieniłam zdanie i napiszę o czymś innym. A wszystko pod wpływem komentarzy na YT, na które natknęłam się oglądając występy z tegorocznego Sabatu Czarownic w kieleckiej Kadzielni. Pojawiły się komentarze typu jak można grać z playbacku, z półplabacku... W ogóle jak taki zespół  może coś takiego robić.. Otóż może. Sama jestem jak najbardziej daleka od popierania występów z playbacku, bo koncert to ma być koncert, emocje!  Ale występy telewizyjne rządzą się swoimi prawami i o tym trzeba pamiętać. Najwyraźniej nie wszyscy o tym jednak pamiętają, a raczej nie wszyscy o tym wiedzą. Jeśli ktoś się nie zna na rzeczy to nie powinien się wypowiadać... Są dwie drogi, aby się przekonał jak to jest - pierwsza, trudniejsza - zebrać paczkę kolegów, koleżanek i założyć swój własny zespół oraz druga, łatwiejsza (chyba...) zainteresować się trochę tematem.
Sprawa właściwie jest bardzo prosta: Albo dostosujesz się do reguł dyktowanych przez tv, albo nie występujesz wcale... Czy ktoś by wybrał niewystąpienie? Być może, jednak kiedy masz zrobioną nową piosenkę, która zapowiada nową płytę, to wystąpisz, bo każda okazja do zaprezentowania publice nowego numeru jest dobra. Tym bardziej, jeśli publika to gwarantowane 3 miliony ludzi przed tv i kilka tysięcy w amfiteatrze... Niezła promocja, prawda? Wracając do koncertów i tłumacząc istotę grania na żywo i z playbacku/półplaybacku.. Jeśli komuś się wydaje, że dany zespół przyjeżdża chwilę przed koncertem, bierze gitary  i gra, to jest w wieeelkim błędzie. Zespół pojawia się kilka godzin przed koncertem, właśnie po to, żeby ekipa techniczna i dźwiękowcy mieli czas na dobre przygotowanie sceny. Kiedy już uporają się z rozstawianiem sprzętu, następuje tzw. próba dźwięku. Bez względu na to, czy są to koncerty plenerowe czy klubowe, próba dźwięku jest zawsze. Tak, to właśnie te "brzdękanie" gitar, czy dźwięk werbla, które słychać często, kiedy przechodzi się obok miejsca w którym za kilka godzin ma odbyć się koncert. Teraz kiedy już wiadomo co i jak mogę przejść do podsumowania: Właśnie dlatego większość imprez telewizyjnych ma wymóg grania z playbacku/półplaybacku, bo nie ma tam ani miejsca ani czasu na strojenie... Występuje wielu artystów, wszystko musi iść szybko i sprawnie. Gdyby każdy z artystów rozstawił swój sprzęt, dostosował go do swoich potrzeb i pozostawił na czas całego show... teraz pomnożyć to x 10 występujących artystów... Z pewnością nie starczyłoby miejsca nawet na prowadzących :-)
I tak oto w skrócie zostało wyjaśnione dlaczego właśnie tak a nie inaczej.

p.s. Zapomniałam o najważniejszym - playback to wtedy kiedy i wokal i podkład jest odtwarzany z nośnika.. W półplaybacku wokalista śpiewa na żywo, zwykle instrumenty są nieżywe.. ;-))

piątek, 2 listopada 2012

***

Owszem, była tu pewna notka, ale po namyśle stwierdziłyśmy, że jednak trzeba ją usunąć.
A dlaczego? BO TAK :-)